* * (puste miejsce między gwiazdkami oznacza perspektywę narratora )
-I uciekł...-stwierdziła Martina. Włoszka spuściła głowę do dołu, ale za chwilę się podniosła z pytaniem:
-Skąd wiedziałaś?
-Tyle czasu ile z nim spędziłam...-obie spojrzały na nią podejrzliwie.
-Byliście razem?-zapytały równocześnie.
-Ja? Z nim?-zdziwiła się Tini.-Jorge to mój pierwszy chłopak... Nie licząc przedszkola...-zaśmiała się. One się dołączyły do niej.
-Właśnie, opowiadaj jak tam z Jorge było?-Lodovica szybko zmieniła temat.
-No...-zamyśliła się brązowowłosa-Zabrał mnie na ten wysoki budynek, na sam szczyt,była kolacja, podeszliśmy do barierki i powiedział mi najpiękniejsze słowa i doszło do pocałunku...-rozmarzyła się.
-Awwwww-wyrwały ją z zamyślenia.
-Tak jakoś mi dziwnie o bracie myśleć w taki sposób-skrzywiła się Mer i dziewczyny po raz kolejny wybuchły śmiechem.
-Dziewczynyyyy! Chodźcie na śniadanie!! Mamy gooościa!!-krzyknął nie kto inny jak Jorge.
Zagadką był tylko ten gość.
Na przodzie szła Lodo. Ona coś przeczuwała. Postać miała ciemne, lokowane włosy. I w tym momencie chyba każdy wie o kogo chodziło.
-Xabi..-wyszeptała.
-Lodo, ja cię przepraszam, naprawdę. Ale mam pytanie. Kochasz mnie?
-Oczywiście!-krzyknęła i się w niego wtuliła. Reszta ulotniła się, by dać im swobody...-A ufasz mi?-zapytała.
-Jak najbardziej! Ale nie ufam jemu...
-Temu... Jak on? Diego! Diego...
-Tak, jemu. Bo to jest ten, ten Diego- dwa słowa "ten, ten" i wkracza myśl o tym zdrajcy. Zadufany w sobie idiota. Były przyjaciel Xabianiego. Były, ponieważ perfidnie wepchał się w ich związek, mówiąc o nich jak najgorzej, by "zaliczyć" Lodo, a Meksykanina wykorzystać. Szkoda, że istnieją tacy ludzie i nie nie mogą się zmienić. Choć on się zmienił, ale tylko z wyglądu.
***
Jorge wziął za rękę Tini i podbiegli do Lodo.
-Ey, mała jak mam... Auuu!!-Zasyczał zielonooki. Włoszka go nadepnęła.-Za co?
-Kiedyś przerabialiśmy ten temat, DUŻY...
-Dobrze, przepraszam!-podniósł ręce w geście obronnym.-Ty masz zawsze dobre pomysły, jak ich połączyć?-wskazał na spacerujących metr przed nimi Ruggero i Mercedes . Szli na spacer, odprowadzić Xabi i Lodo właśnie.
-Hmmm-podparła się pięścią, robiąc zamyśloną minę. Jorge próbował ją naśladować, a Martina zrobiła im zdjęcie.
-Kiedy będą na przeciwko siebie zajdźcie ich id tyłu, udając, że ich straszycie, popchnijcie na siebie i po sprawie!-Mówiła na jednym wydechu tak szybko, jak karabin maszynowy. We trójkę się zaśmiali i poszli wypełnić misję.
***
Ruggero ujrzał zbliżającą się jego siostrę, kładącą palec na ustach. Mercedes tak samo, tylko że z bratem. Mieli ich straszyć, ale zrobili to z większym impetem i bez odgłosów. Jorge się szybko ulotnił, a Martina puściła oczko bratu. A ich dzieliła na prawdę niewielka odległość.
Mercedes zdziwiona, ale gdy usłyszała ich przyśpieszone bicie serca, poczuła, że unosi ją miliony motylków, a barierę między ich ustami trzeba jak najszybciej zmniejszyć.
^^^
Hej, siemcia. W tym rozdziale brak Leonetty ! :O Ale za to inne pary, jeśli dotrwaliście do końca, zachęcam do komentowania ! ♥
K.V ♪


