poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Rozdział 5

*Martina*
Oderwaliśmy się od siebie. Moje serce biło tak szybko i głośno, jakby miało wyskoczyć z piersi. Popatrzyliśmy sobie w oczy. Jeszce trochę, a bym się rozpłynęła.
-Czy...My powiemy  tym naszemu rodzeństwu?-zapytałam
-Niech się sami domyślą...Przeczuwam, że oni sami będą razem.-powiedział, a ja się z nim zgodziłam.-Idziemy, czy jeszcze zostajemy?
-Mogłabym tu zostać przez resztę życia, ale Ruggero będzie się martwił...-ponownie wziął mnie za rękę, ale tym razem jako chłopak. Wciąż nie mogę uwierzyć w moje szczęście...
*Rano*
*Jorge*
Obudziłem się z wielkim uśmiechem na ustach. Martina została moją dziewczyną! Tak, ta Martina o ślicznych czekoladowych oczach, pięknym głosie i wszystkim niesamowitym! Poszedłem do Mechi. Obudziła się, ale nie do końca. I się zaczyna...
-JORGEE!!! WYŁAŹ STĄD!! JEST 8 RANO, A SĄ WAKACJE!! MASZ CZELNOŚĆ MNIE BUDZIĆ?!!?!
-Ciii, spokojnie Mechita... Chciałem Ci uświadomić, że idę do Martiny!
-Do Martiny? A Ruggero?-podrapałem się po głowie... Co jej powiedzieć?
-Bo... Ja...
-Jąkasz się. Podoba Ci się?
-A chcesz znać prawdę?
-Pewnie!
-Nie było mnie wczoraj, bo nie poszedłem do klubu, tylko z Martiną na ten budynek...
-To, to wiem . Ja poszłam do Rugg'a i on mi powiedział, że Tini gdzieś poszła. Na jedno wynika. Jesteście razem?-Ale ona ma mózgownice!
-No... Tak...
-Jest! Wygrałam zakład!
-Jaki zakład? I czemu byłaś u Ruggero?-teraz to ja dociekałem. Odpłacę się jej! Chwila ona się rumieni... Coś jest grane!
-Już wiesz?-zapytała się trochę smutna. Jest nieśmiała i to bardzo, jeśli chodzi o te sprawy.
-Wiem, ale wpadłem na pomysł!-nagle mnie oświeciło...
-Nie mów mu!
-Spokojnie... A i się mnie o nic nie pytaj. Jeszcze się zdziwisz...
Idąc do domu modliłem się, aby Tinka spała. Pragnąłem zobaczyć ją śpiącą. W ogóle pragnąłem ją zobaczyć... Podniosłem rękę, żeby zapukać w drzwi. Nie dotknąłem nawet ich, a już Ruggero otworzył mi je.
-Wygrałem, czy przegrałem zakład?-następny...
-Przegrałeś...Mogę wejść? Jest Martina?
-No to Graty! Możesz, ale śpi...-Uśmiechnąłem się. Miałem iść do jej pokoju, lecz musiałem się o coś zapytać.
-O co się zakładaliście?
-O... Mieliśmy uzgodnić jak się spotkamy...Ja idę do Mechi!-skinąłem głową i po cichu wszedłem po schodach, a następnie do pokoju Martiny. Ostrożnie uchyliłem drzwi. Śpi! Podszedłem do niej i pocałowałem czule w policzek. Otworzyła swoje piękne, czekoladowe oczy. Popatrzyła się na mnie z dziwną miną, a potem zaczęła piszczeć  i schowała się w poduszkę. 
-Spokojnie, to tylko ja...
-Jorge? Co ty tu robisz?-zapytała poddenerwowana
-Aktualnie rozmawiam z najbardziej niesamowitą dziewczyną na świecie!-po tym, dziewczyna się zarumieniła
-Mógłbyś wyjść? Chciałabym się przebrać-zasmuciłem się.
-Ja idę Ci zrobić śniadanie!
*Po paru minutach*
*Martina*
Zeszłam do kuchni i zastałam Jorge krojącego pomarańcze...
-Co dziś jemy?-zapytałam, bo byłam bardzo głodna
~*~*~*
Hola! Tak, ten rozdział jest krótki, ale się na tydzień wyczerpałam. :( I dziękuję Martinie Blanco za komentarze ♥



KV♥

4 komentarze: